KB#15-Realizm
W działach: RPG-rozważania ogólne, Karnawał blogowy | Odsłony: 8Na początku chciałbym podziękować Kastorowi Kriegowi za notkę sprzed półtora roku Czy realizm jest realny;, na podstawie której dobrałem podstawowe terminy.
"Verisimilitude" a "realism". Wprowadzenie definicji.
Na początku przyjdzie mi powtórzyć Kastora, że w języku polskim brakuje jasnego rozróżnienia między "ukazywaniem rzeczy takimi, jakimi są w rzeczywistym świecie" (to definicja angielskiego "realism") a "określeniem, która fałszywa teoria jest bliższa prawdzie niż inna fałszywa teoria" jak nasi sojusznicy z czasów drugiej apokalipsy definiują "verisimilitude" (synonimiczne "truthlikeness" w tłumaczeniu na polski nie do końca oddaje istotę rzeczy). Kastor używał określenia realizm-1 i realizm-2, ja po prostu zastosuję angielską terminologię.
Kto i po co dyskutuje na temat "realizmu".
Po wprowadzeniu definicji przyjrzałbym się bliżej dyskusjom na temat "realismu". Nie pamiętam ani jednej, która toczyłaby się merytorycznie, a parę lat na różnych forach się udzielam, na niejednym konwencie byłem i przyszło mi spotykać się na sesjach z wieloma ludźmi. Gdy rozmawia się o "realizmie", na ogół mamy do czynienia z trzema osobistymi rzeczami: osobistymi roszczeniami, osobistymi gustami i osobistą autoreklamą.
W sumie, problem występuje w każdym rodzaju gier. Bufonowate, prowadzone protekcjonalnym tonem monologi na temat "realizmu" w grach bitewnych (nasz "rozmówca" z całą pewnością ma za sobą prowadzenie niejednej średniowiecznej bitwy), odkrycie Ameryki, że planszówka "Struggle of empires" nie oddaje XVIIIwiecznego konfliktu potęg (nasz "Kolumb" jest oczywiście we własnych oczach ekspertem od historii nowożytnej Europy), czy dywagacje na temat siły odrzutu danych rodzajów broni w najnowszym "Call of Duty". Za każdym razem, co by nie mówić, tego typu "dyskusje" skupiają się na mechanice, technicznym ujęciu tematu.
Dyskusje na temat "verisimilitude" na ogół wydają się bardziej sensowne, ale to tylko pozór. Gdy dyskutujemy o logiczności teorii, które nie istniały, nie istnieją i prawdopodobnie nigdy nie zaistnieją... chyba wyczuwamy, że coś tu jest nie w porządku. Pod tę kategorię podchodzą niekończące się dysputy o tym, jak magia powinna wpływać na społeczeństwo fikcyjnego świata, dyskusja o przemianie materii u elfów czy ustroju politycznym warhammerowskiego Imperium. O ile w przypadku "realismu" mamy jakiś punkt odniesienia- ten buc chrzaniący nam o nieodpowiednim według niego sklasyfikowaniu broni w Neuroshimie prawdopodobnie ma rację; o tyle nasze wyczucie "verisimilitude" zależy wyłącznie od tego, co nam się podoba.
Klątwa "realizmu" ciąży nad fantasy?
Gdy myślę o dyskusjach poświęconych "realizmowi", zawsze mam przed oczami odwieczny konflikt D&D kontra Warhammer. Chyba najwięcej bajtów przelało się w jedną i w drugą stronę właśnie między zwolennikami tych systemów. Najzabawniejsze jest, że obie strony używają tych samych zarzutów. I obie mają rację. Dyskusja o gustach zawsze jest niezmiernie zabawna, bo ukazuje umiejętności człowieka do dwójmyślenia- można flame'ować zażarcie, będąc święcie przekonanym, że używa się jedynie merytorycznych argumentów.
Tak właściwie, to w systemach fantasy tak dywagować jest najprościej. Nie wymaga to od nas choćby podstaw znajomości fizyki (jak w sci-fi), nie musimy wykazywać się znajomością broni (jak w szeroko rozumianym modernie+postapokaliptycznym), w zasadzie do dyskusji na temat fantasy predystynuje nas rozegranie Baldur's Gate'a. :)
Truizm: RPG to tylko gra! Wyjście z mitu "realizmu".
RPG jest grą. Grą na tyle ogólną, by nie dało rady oddać wszystkiego w sposób oddający rzeczywistość. Owszem, istnieją symulatory samolotów dla szkolących się na pilotów, które reagują jak prawdziwe maszyny. Jednak to bardzo specjalistyczne oprogramowanie. Pełny "realizm" w RPG oznacza zaś symulator nie tylko samolotów, ale każdego rodzaju broni naraz, ponadto odpowiednią symulację relacji międzyludzkich etc. etc. Nie da rady.
Co możemy zatem zrobić? Uznać, że nasze hobby nie jest doskonałym odwzorowaniem rzeczywistości. Jest zabawą. Jeśli jesteśmy w bractwie rycerskim, to realistycznie walczymy w czasie ćwiczeń, nie w czasie sesji. Jeśli musimy się pochwalić naszą nowo zdobytą wiedzą historyczną na temat funkcjonowania społeczeństwa w średniowieczu, to istnieje wystarczająco wiele portali historycznych, byśmy mogli o tym porozmawiać. A jeśli chcemy odpowiednio odegrać podrywanie nowo spotkanej dziewczyny, to są pasaże i kluby i do boju.
Każdy z nas ma jakieś mniej lub bardziej świadome preferencje odnośnie "verisimilitude" i "realismu". Jako drużyna wspólnie grająca trzeba podjąć decyzję, jaki system najbardziej nam odpowiada; prawię zawsze będzie to jakiś kompromis, ale w berku intrygi też nie odegracie. W historii gier fabularnych zaistniało wystarczająco wiele systemów, by coś wybrać.
Mimo wszystko warto rozmawiać.
O "verisimilitude" w danych settingach warto rozmawiać, bo ewentualne zmiany łatwo wprowadzić. Może też się okazać, że czyjaś wizja przypadnie nam do gustu. Nie twórzmy z tego jednak scholastycznych dysput, uznajmy w pokorze, że nie jesteśmy alfą i omegą i inni myśląc inaczej też mogą mieć rację :)