» Blog » 1920: Bitwa... o Rohan
02-10-2011 13:17

1920: Bitwa... o Rohan

W działach: Filmy, Rzeczpospolita | Odsłony: 16

Wczoraj w późnych godzinach wieczornych obejrzałem najnowszą produkcję Hoffmana "1920 Bitwa Warszawska". Nie spodziewałem się po tym filmie wiele, miałem tylko nadzieję, że, jak w przypadku "Ogniem i mieczem", ewentualnie zainteresuje kogoś do zapoznania się tematem we własnym zakresie. Po wyjściu z kina, niestety, ta wiara została mocno zachwiana.

 

Bitwa o Rohan.

 

W filmie Polska składa się z jednego miasta- Warszawy, reprezentowanego przez cztery lokacje: Belweder, kościół św. Anny, jakiś kabaret i rynek Nowego Miasta. Poza tym, cały front 1920 roku składa się tylko i wyłącznie ze stepów, lasów, pól i ukraińskich wiosek, które zagrały bodajże wszystkie skanseny w Polsce. Z toku filmu odwiedzamy także Radzymin, a Piłsudski wspomina także, że pod Lwowem stoi Budionny. Właściwie, można by się zastanowić, po co bolszewicy na tę Warszawę idą- skoro składa się tylko z pól i lasów, to równie dobrze mogliby konno (inne jednostki niż jazda w filmie nie występują, z wyjątkiem kilku scen z udziałem czołgów) sobie objechać 100 kilometrów za Warszawę i iść na Berlin.

 

W tym filmie nie ma scenariusza.

 

W "Bitwie o Rohan" nie uświadczymy ani jednego wątku fabularnego. Film składa się ze średnio dwuminutowych scenek, gdzie obowiązują zasady teatru antycznego- dwie, trzy postacie wymieniają się patetycznymi, pustymi i nic nie wnoszącymi dialogami, a reszta robi za tło. I tych postaci są dziesiątki, zupełnie nie wiadomo po co. Z akcji filmu widz nie dowie się ani co to w ogóle za wojna, ani po co ona (z wyjątkiem słów Lenina, że chce podbić świat), ani kto w niej walczy. Zupełnie zignorowano etniczne problemy 1920 roku- udział innych narodów niż polski i rosyjski reprezentuje Domagarow, który przy wódce mówi, że walczy dla zemsty. Z innych to w scenie kopania okopów na przedpolach Warszawy jednemu z cywilów wystają pejsy spod hełmu. Trochę to ubogie.

 

Postać Borysa Szyca porównać można chyba z Dantem z "Boskiej komedii"- bohater właściwie służy tylko temu, by pokazywać kolejne scenki i postacie, które przerywane będą walkami między Polakami a bolszewikami o kolejną bezimienną wieś. Nie można powiedzieć, że Szyc zagrał źle- praktycznie nikt tam nie gra, bo chyba nie było na to przeznaczonego czasu antenowego.

 

Z tego braku gry aktorskiej wybijają się dwie osoby. Grany przez Adama Ferencego czekista jest najlepiej zagraną postacią w filmie, zaś Olbrychski jako Piłsudski jest nieporozumieniem od początku do końca. Nie mówiąc o tym, że sceny z nim do filmu niczego nie wnoszą z wyjątkiem kolejnych patetycznych dialogów bez ładu i składu.  W sumie, Łukasz Garlicki Ignacego Skorupkę też dobrze zagrał, ale miał trzy sceny w filmie.

 

Przez zupełnie pominięcie wątku dowodzenia w tej kampanii, zupełnie denerwuje wątek "cudu nad Wisłą", z kościelną oprawą, Najświętszym Sakramentem etc. Z toku filmu rzeczywiście to Matka Boża uratowała Polskę przed Sowietami. 

 

Coś pozytywnego?

 

Film miał dobry budżet, niezgorsze efekty i ładne zdjęcia. Jak się go potnie, to będzie dobry do uzupełniania dokumentów historycznych (podoba rzecz z "Katyniem" Wajdy). Niestety, właściwie wszystko zostało zaprzepaszczone przez 3D. Wprawdzie efekty tej technologii w "Bitwie o Rohan" były lepsze niż w większości filmów, to sceny walki oglądałem bez okularów, bolały oczy. 

 

Podsumowując, film dla mnie był stratą czasu i przez większość jego trwania siedziałem ogarnięty rozpaczą, jak można było schrzanić taki temat przy takich nakładach w tak haniebny sposób. A przecież cały okres 1918-1921 miał w sobie tyle świetnych epizodów i tyle barwnych postaci, że można zrobić dobre filmy właściwie każdego rodzaju. Gdyby Hoffman zdecydował się na ujęcie bardziej polityczne tematu, to przy tym budżecie mogłaby wyjść perełka- do lokacji dodanoby Zamek Królewski i Sejm, podciągnięto by tematy sztabu i opozycji endeckiej, z drugiej strony podrasowanoby Lenina i Trockiego i mogłaby wyjść świetna historyczna "Gra o tron". :P Albo skupić się rzeczywiście na samej bitwie warszawskiej, bo Rozwadowski, Piłsudski i Haller z jednej, a Tuchaczewski i Budionny z drugiej, rozgrywanie ich wzajemnych niesnasek i decyzji to naprawdę motyw na dobry film wojenny.

 

Niestety, zdecydowano się na nakręcenie filmu, którego inaczej niż "kostiumowy" nazwać nie mogę. Z historią nie ma on nic wspólnego, a i myślę, że scenariusz w filmówce by nie został zaliczony. A przecież scenariusz to najtańsza część w produkcji filmu!

 

Komentarze


chimera
   
Ocena:
+6
"Gra o tron" o naszej narodowej historii?! Rozmarzyłeś się, oj rozmarzyłeś...

Mnie wku...rza jak kolejny ciekawy temat jest rozpieprzany i wychodzi ugrzeczniony produkt filmopodobny, którego głębią postaci i fabuły przebija niejedna gra komputerowa.

Cholera, kiedyś potrafili nakręcić takich chociażby "Kolumbów", których jeszcze rok temu oglądałem z opadniętą koparą... Abstrahując od czasów, w jakich serial powstał (obowiązkowi zli AK-owcy i bohaterzy z AL) był to kawał świetnego kina. A teraz?

Ale jak mawiał mistrz Andrzej Wajda, szkoły i tak przyjdą.

U nas jest to obowiązkowe w ramach lekcji "patriotyzmu i wychowania obywatelskiego". Ciekawe, że co do tego, że będzie to dobra lekcja, wszyscy zgodzili się przed obejrzeniem filmu i lekką ręką zobowiązali młodzież do wyłożenia kasy na jak wynika z Twojego opisu produkt, który najprawdopodobniej będzie miał efekt odwrotny do zamierzonego.
02-10-2011 13:35
YuriPRIME
   
Ocena:
+3
Najbardziej i tak boli fakt, że jak fatum wszędzie do wojennych filmów wpychają na siłę wątki romantyczne. Niestety i tu nie mogło ich zabraknąć. Gdyby Hoffman poszedł w Polskie Full Metal Jacket ze wszystkimi okropieństwami okresu, mielibyśmy przynajmniej film wojenny z wiekopomnymi tekstami, a la "Chłopaki nie płaczą" tylko w wykonaniu Piłsudskiego. Na tyle absurdalne, że z chęcią bym zobaczył.
1920 wypada i tak wyśmienicie na tle Passchendaele - gdzie nic się nie dzieje.

@chimera
Tu jest Polska i tu się marudzi :P Tak na dobrą sprawę NIGDY nie trafiłbyś z tym filmem do nikogo. Poszedłbyś w wulgaryzm i surowość wojny - zjechaliby cię za kalkę Holywoodu i "hamburgeryzowanie" naszej historii w filmie... Zrobisz grzecznie - będzie, że stara szkoła kinematografii, wycieranie kamery folijkami z ideałów i wzorców narodowo-cierpiętniczych do przesady. Choćbyś na głowie stanął nie dogodzisz.
02-10-2011 13:38
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
+3
@Chimera

Może rzeczywiście się rozmarzyłem. Ale poziom "Królowej Bony" byłby do osiągnięcia.

W filmie nie ma patriotyzmu. Jedyna rzecz związana z symbolami narodowymi to najpierw bolszewicy zrzucają z balkonu polską flagę i wieszają czerwony sztandar, po czym na koniec następuje sytuacja odwrotna. Tutaj żadna postać nie walczy o nic poza własnym życiem, a bolszewików się bije tylko dlatego, że mordują i gwałcą.

Scen militarnych też nie ma. Z uporem godnym lepszej sprawy nikt nie wystawia czujek, każda walka zaczyna się od tego, że bolszewicy zaskakują Polaków śpiących w bezimiennej wiosce. Dlatego wątek z radiostacją w Radzyminie w tym filmie zakrawa na absurd.
02-10-2011 13:46
   
Ocena:
+4
Tak swoją drogą, trzy godziny ogniem i mieczem wyglądały lepiej niż trzy godziny gry o tron.
02-10-2011 14:56
YuriPRIME
   
Ocena:
0
@slann
W Ogniem i Mieczem, mięliśmy przynajmniej soczyste sceny walk po długim oczekiwaniu (I jak na nasze warunki, były ok)

W Grze o Tron dojechałeś do końca serii z niesmakiem na twarzy wieszczącym: "Tyle czekania na masywne wojenne starcie... i jedyne co nam pokazali to skrawek obozu, karła dostającego młotkiem w łeb, oraz to jak się budził gdy było po wszystkim... You got to be shitting me..."
02-10-2011 15:12
chimera
   
Ocena:
+3
Zgarnąłem dzisiaj to, co akutat było pod ręką w domowej filmotece ("Chwała", "Pluton", "Kolumbowie"). Jutro na lekcji wychowawczej urządzę dyskusję na temat cech dobrego filmu historyczno-wojennego. Za tydzień, już po obejrzeniu BW, ciekawie będzie do tematu powrócić.

@YuriPRIME

Mimo wszystko chciałbym zobaczyć polski film idący w "wulgaryzm i surowość wojny ".
02-10-2011 15:53
earl
   
Ocena:
0
@ Cooperator

udział innych narodów niż polski i rosyjski reprezentuje Domagarow

Akuratnie Domogarow jest Rosjaninem.

Grany przez Adama Ferencego czekista jest najlepiej zagraną postacią w filmie, zaś Olbrychski jako Piłsudski jest nieporozumieniem od początku do końca

Ferency to klasa sama w sobie, szyderca, cynik, z wyrafinowanym i często sarkastycznym poczuciem humoru, inteligentny i bystry, często złośliwy - mam słabość do tego aktora. Zaś Olbrychski już samą swoją aparycją budzi obrzydzenie, przynajmniej moje. W tę rolę, wg mnie, powinien wcielić się Zakrzeński, ale niestety ten wspaniały aktor od 1,5 roku przebywa w lepszym świecie.

Natomiast co do reżyserki Hoffmana - już w "Ogniem i mieczem" pokazał on jak nie powinno się kręcić filmów historycznych. Tam też zostało ukazanych kilka wątków, których, bez znajomości książki lub historii, widz nie zrozumie, np. sporu pomiędzy Wiśniowieckim a Ossolińskim czy wizyty delegacji pod wodzą Kisiela u Chmielnickiego, która to delegacja wzbudzała taką złość u Jaremy. Z tego co napisałeś w recenzji (swoją drogą powinieneś wrzucić ją do działu filmowego) to w "!920" reżyser zachował się podobnie, czyli jak widać na błędach się nie uczy.
02-10-2011 17:08
Siriel
    @ chimera
Ocena:
+3
Mimo wszystko chciałbym zobaczyć polski film idący w "wulgaryzm i surowość wojny ".

"Demony wojny wg Goyi".
02-10-2011 19:26
earl
   
Ocena:
0
Może jeszcze "Operacja Samum", ale nie pamiętam czy to jest bardziej film wojenny czy sensacyjny.
02-10-2011 19:28
Klebern
   
Ocena:
+2
Ta ten romantyzm, wszędzie wątki romantyczne. Każdy na nie narzeka, tylko czemu te seriale typu Na Wspólnej czy inne mają taką oglądalność liczoną w milionach.

I teraz producent ma ryzykować własną kasę na coś zupełnie innego, wiedząc, że te romantyczne śmieci się świetnie sprzedają?
03-10-2011 11:37
YuriPRIME
   
Ocena:
0
"Ta ten romantyzm, wszędzie wątki romantyczne. Każdy na nie narzeka, tylko czemu te seriale typu Na Wspólnej czy inne mają taką oglądalność liczoną w milionach."
Bo są tanie w produkcji, wszystko co potrzebujesz to kilka lokacji domowych - mieszkania itd. I kilka zewnętrznych. (Idziesz z kamerą do parku)
Ładnie to ujął Braciak mówiąc o filmach wojennych. Jak kręcą na zachodzie to są wybuchy, śmigłowce, napalm, krew, czołgi zapieprzają w tle...
...u nas siedzi dwójka kolesi w okopie i płacze wspominając swe ukochane w tanich przebitkach z parków i mieszkań, i narzekając jak bardzo czują się wyobcowani przez Niemców.
W pierwszym przypadku musisz władować srogie miliony, a i tak nie wiesz jak się sprzeda. W drugim, robisz to samo za połowę ceny.(albo i mniej - na dwie godziny filmu, zamiast epickich scen masz przynajmniej 40 minut do godziny siedzenia w mieszkaniu, obściskiwania się i wyznawania miłości... w przypadku Passchendaele jest to nawet półtorej godziny i na koniec 10 minut akcji.)


A po drugie, to te seriale lecą najczęściej gdy ludzie wracają z pracy i oglądają to przy obiedzie lub tuż po. Siła przyzwyczajenia. Jak z familiadą. Są neutralne, każdy może je oglądać... pytanie, czy każdy chce.
03-10-2011 12:38
Klebern
   
Ocena:
+1
Spokojnie wycieczki szkolne pójdą na film w ramach nauki o bitwie warszawskiej i producenci po zyskach niczego się nie nauczą i będą kręcić dalej takie gnioty.

A jakby jeden z drugim by dostał po tyłku i był w plecy grube miliony, to raz dwa zmieniono by scenariusze przyszłych filmów.
03-10-2011 13:08
tomakon
   
Ocena:
+2
Obejrzyjcie "Superprodukcję" Machulskiego.
Kilka charakterystycznych cech polskiego filmoróbstwa zostało wypunktowanych.
Jak dla mnie 1920 podpada pod punkt "widzisz - sklejka a na fakturze jest, że heban"*

*cytat Siary-producenta, z pamięci więc może być rozjazd z rzeczywistością
03-10-2011 13:15
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
0
@Earl

Wtopa z tym Domagarowem, mój błąd.

W "Ogniem i mieczem" takich wątków niezrozumiałych jest mniej, choć na korzyść "1920" przychodzi, że nie zmienili tam historii (w "OiM" po przegranej bitwie pod Korsuniem Wiśniowiecki cofa się na Zbaraż, co jest zupełną brednią), chociaż z drugiej strony też nie pokazali niczego sensownego.

Ja tam nie mam niczego w sumie do wątków romantycznych w takich filmach, bo rozumiem, że bez tego się nie da. :P Ale sprowadzanie postaci tylko do takiego wątku, kiedy w 1920 roku w Warszawie dzieje się tyle ciekawych rzeczy, które warto by było widzowi pokazać jest zmarnowaniem potencjału.

W "1920" są wybuchy, są flaki i walka, więc film utrzymuje "zachodni styl" :P Tyle, że te sceny są zupełnie wyrwane z fabuły.
03-10-2011 13:17
YuriPRIME
   
Ocena:
0
Mi cały czas towarzyszyło takie ciekawe przeświadczenie, że 1920 bitwa Warszawska, to Polski spinoff 1612 :P Wygląda podobnie, ogląda się podobnie, oni nam zrobili film o husarii szturmującej bramę i złych Lachach gwałcących rosjanki? To my im filmem o kacapach którym kopiemy zady.

Totalnie 1612!

@Cooperator
"Ja tam nie mam niczego w sumie do wątków romantycznych w takich filmach, bo rozumiem, że bez tego się nie da."
Oj! Ależ da się :) i to właśnie te filmy przechodzą do historii, gdy zamiast w tani romans idą w taplanie w "spaczonej wojennej psychice". Full Metal Jacket - żadnego romansu, historia degradacji, strachu, przemiany, chorej dumy, ze szczyptą komedia. Czas Apokalipsy - zepsucie, dewiacja, strach i obrzydzenie w wojennej dżungli... Z innej strony Złoto dla Zuchwałych - przygodówka, charakterne postacie, humor. I to zostanie zapamiętane. Sęk w tym, że o wiele trudniej coś takiego zrobić. Romans to uniwersalny zapychacz kliszy filmowej... chociaż może jestem po prostu uprzedzony do romantyzmu.
03-10-2011 15:46
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
0
Romantyczności, nie romantyzmu :P

Do historii kina o tematyce wojennej przeszło też, że tak wezmę pierwsze z brzegu, "Przeminęło z wiatrem" i "Casablanca", nawiązując do zupełnej klasyki :P I tam wątki obyczajowe też są dobrze wprowadzone. "Czas Apokalipsy" to przeniesienie "Jądra ciemności", więc to trochę inna kategoria jednak :) W oryginale wojny nie było :P
03-10-2011 16:28
YuriPRIME
   
Ocena:
0
@Cooperator
"Romantyczności, nie romantyzmu"
To też :P mierzi mnie emocjonalizm epoki i romantyczność w filmach, ale jasna sprawa.

"Przeminęło z wiatrem" i "Casablanca"
Hmmm, zastanawiam się, czy to są filmy wojenne, czy filmy z wojną w tle, a jest to różnica. Podobnie jak serial medyczny(House) i serial z medycyną w tle(Scrubs - komedia z doktorami) ;) Chyba powinniśmy patrzeć na główne motywy przewodnie i tematykę. Była kiedyś taka komedia o żydach uciekających przed holokaustem - porwali pociąg i udawali, że wiozą rodziny na zesłanie. Film wojenny to nie był, bo samej wojny nie było wcale, zaklasyfikowano to jako komedio-dramat, a "wojenność" pominięto. Wiesz, z drugiej strony można powiedzieć, że X-Men pierwsza Klasa to film wojenny bo ma Zimną Wojnę w tle :P

""Czas Apokalipsy" to przeniesienie "Jądra ciemności", więc to trochę inna kategoria jednak :) W oryginale wojny nie było :P"
Ale mimo wszystko Czas Apokalipsy to film i to film wojenny :) Niezależnie czym go inspirowano. Jak rozpętałem Drugą Wojnę Światową to film Wojenny, a przy tym wyśmienita komedyjka, w zasadzie przygodówka. Ogląda się niesamowicie! Wątek romansidła tam to zaledwie mały epizod na sam koniec.

Tak czy inaczej, czy się Cassablanka podobała czy Przeminęło z Wiatrem, filmy piękne, ale spójrzmy prawdzie w oczy - wątki romantyczne potrzebne nie są. Jak dobrze zrobione, ok. Ale już Czerwony Baron został zrujnowany do cna tanim wątkiem romantycznym. :P Dlatego mam nadzieję, że filmowcy nie będą tego wpychać gdzie popadnie.
03-10-2011 16:58
banracy
   
Ocena:
0
Bo producent wymusza często na filmowcach żeby film miał trafiać do różnych targetów, a nie jednego, więc film nie może być tylko np: dla facetów, ale także np: dla dzieci, nastolatków czy kobiet. Często przy tym uznaje się, że romans wystarczy żeby przyciągnąć kobietę do kina (i przy okazji że nie zainteresuje się filmem bez romansu). Dlatego na przykład w 4 szklanej pułapce był nastoletni haker, a w co drugim filmie był romans. Piszę z pamięci co czytałem kiedyś gdzieś indziej więc pewne rzeczy mogłem poknocić.
03-10-2011 17:47
earl
   
Ocena:
+1
@ Cooperator

[l]Do historii kina o tematyce wojennej przeszło też, że tak wezmę pierwsze z brzegu, "Przeminęło z wiatrem" i "Casablanca", nawiązując do zupełnej klasyki :P I tam wątki obyczajowe też są dobrze wprowadzone[/i]

Dodałbym jeszcze seriale "Północ-Południe" oraz "Wojna i pamięć", gdzie jest i wojna, i sprawy obyczajowe, społeczne, i romans.
03-10-2011 19:06
Siman
   
Ocena:
0
A ja sobie oszczędzę cierpień (trailery starczają mi z naddatkiem) i pójdę na Daas: kostiumowe, historyczne, polskie, a ponoć bardzo dobre.
03-10-2011 22:12

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.